Na samym początku nieco Was zniechęcę. Nie znajdziecie tu przepisu i gotowego schematu, jak „wprowadź klatkę i wszystko będzie dobrze”, albo „pozwól psom się dogadać/ dotrzeć, z pewnością znajdą rozwiązanie”. Psy to żywe, czujące istoty, które mają różne osobowości (jeśli czytają to psycholodzy i właśnie się skrzywili, że psy przecież osobowości nie mają, polecam poczytanie badań naukowych na ten temat, np. prof. Sama Goslinga), motywacje, emocje – dlatego nie można traktować ich schematycznie. Każdy pies jest inny, nie każdy pies może żyć w zgodzie z każdym innym, podobnie jak nie każdy człowiek może żyć pod jednym dachem z „pierwszym lepszym” człowiekiem. Jeśli jesteśmy już opiekunami jednego psa i decydujemy się na to, by do naszej rodziny dołączył drugi pies, powinniśmy dokładnie dobrać oba psy do siebie, dzięki czemu oba psy będą się dobrze ze sobą czuły. Spontaniczna decyzja może się udać, ale może też doprowadzić do katastrofy.
JEDEN ŹLE, DWA TEŻ NIEDOBRZE
Bycie opiekunem psa to duża odpowiedzialność, której przyszli właściciele często nie są świadomi. To poświęcenie czasu psu bez względu na to, czy jesteś chory, zmęczony itp. Pies potrzebuje wyjść na spacer nawet wtedy, kiedy opiekun ma wysoką gorączkę albo jesienną chandrę. Albo właśnie przyjechała ciotka z Ameryki. Oprócz spacerów, pies potrzebuje poświęcenia mu uwagi, spędzenia czasu na zabawie, stymulacji mentalnej poprzez naukę zachowań, psie sporty czy prace węchowe, wiele psów potrzebuje kontaktu fizycznego, jak głaskanie czy przytulenie się do właściciela. Psy potrzebują cierpliwości ze strony opiekunów, kiedy uczą się zachowywać czystość w domu (pies to jedyny gatunek, od którego wymagamy kontrolowania pęcherza!) lub kiedy po adopcji przystosowują się do nowych warunków życia. To wszystko jest niby oczywiste, a jednak zdarzają się sytuacje, kiedy właściciel dwumiesięcznego pieska pyta, kiedy wreszcie szczeniak przestanie załatwiać się w domu. Albo właścicielka kilkumiesięcznego psa rasy dość aktywnej jest zaskoczona, że powinna przeznaczać więcej czasu na wspólną zabawę z psem.
Co w takim razie, kiedy mamy dwa psy? Spotkałam się ze zdaniem, że tak właściwie nie ma różnicy, bo przecież „jak się bierze jednego na spacer, to można też wziąć dwa”. Uważam, że nie jest to takie proste. Tak, jak napisałam we wstępie, każdy pies jest inny i nawet dwa psy takiej samej rasy mogą mieć zupełnie inne potrzeby. A inne potrzeby mogą oznaczać osobne spacery, inny sposób spędzania czasu razem, dodatkowy czas na dodatkową zabawę, czy też potrzebę pogłębienia wiedzy na temat psów przez właściciela, by sprostać nowemu wyzwaniu. A doba nie jest z gumy, nie rozciągnie się. Dlatego należy się dobrze zastanowić, czy aby na pewno dysponujemy odpowiednią ilością czasu, chęci i cierpliwości, by zdecydować się na drugiego psa.
KIEDY POWIEDZIAŁO SIĘ „A”…
… to czasem chce się powiedzieć B. Niektórym z nas tak bardzo podoba się życie z psem, że wcześniej czy później zaczynają myśleć o kolejnym. Od czego w takim razie zacząć, by projekt „Drugi pies” się udał? Przede wszystkim, i chciałabym to podkreślić bardzo wyraźnie, podejmując decyzję o drugim psie, powinniśmy bardzo dobrze znać naszego pierwszego psa. Dlaczego jest to tak ważne? Ponieważ psy nie mają wyboru. To my odpowiadamy za to z kim i kiedy tworzą relacje. I na nas spoczywa odpowiedzialność, by psy, które mieszkają razem, przynajmniej się tolerowały. A kiedy dobrze znamy i rozumiemy pierwszego psa, jest nam łatwiej dobrać do niego drugiego czworonoga. Rozumienie i znajomość psa to wiedza, jakie psy lubi nasz pies, a za którymi nie przepada. Czy lubi rywalizację z innymi psami, czy raczej jej unika. Czy zabawki/ jedzenie itp. to dla niego cenne zasoby, czy też potrafi się dzielić. Czego się boi, a co sprawia mu przyjemność. Czy, jeśli jest mniejszym psem, boi się większych od siebie, a jeśli jest odwrotnie, czy duży pies nie traktuje mniejszych jak ofiary do upolowania. Czy jest typem psiego sportowca, czy też woli spędzać czas na kanapie. Czy jest psem lękliwym, czy też pewnym siebie. Płeć także odgrywa znaczącą rolę. Dwa niekastrowane samce (o tym, dlaczego jestem przeciwna kastracji, możecie poczytać tu >> https://paulinaziolkowska.com/kastracja/) mogą ze sobą rywalizować, co jest naturalnym zachowaniem, jednak może przybierać różne formy. Jeśli zdecydujemy się na psa i sukę, a nie chcemy prowadzić hodowli, musimy zdecydować się na jakiś sposób uniknięcia niechcianych szczeniąt. Pamiętajcie, nie ma schematów. Dlatego nawet przepis na katastrofę może zakończyć się nieoczekiwanym sukcesem lub odwrotnie, coś, co uważamy za pewnik, może zamienić się w przygnębiające rozczarowanie.
A JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?
W praktyce spotkanie dwóch psów będzie zależało od warunków, jakie możecie stworzyć. Sintrę odbieraliśmy w Portugalii. Phoebe pojechała z nami, ponieważ prosto z Lagos jechaliśmy na klasy komunikacji do Włoch. Miejscem ich poznania był więc samochód. Nie za dobre miejsce. Phoebe boi się nieznajomych psów i zachowuje się wobec nich agresywnie. Z tego powodu wiele osób pytało mnie, dlaczego w ogóle zdecydowaliśmy się na kolejnego psa i to rasy, która ma bardzo niski, praktycznie zerowy poziom agresywności. Ja jednak znam Phoebe i wiem, że jest psem bardzo społecznym, szukającym interakcji z psami, które zna. Dodatkowo Phoebe bardzo lubi bawić się ze znajomymi psami, a po śmierci Banshee brakowało jej psiego towarzystwa w domu. Mając wiedzę na temat tego, jaka Phoebe jest, jakie psy lubi, a których się boi, zdecydowaliśmy się na szczeniaka, a nie na psa dorosłego. Wybraliśmy rasę, która jest bardzo społeczna i chętna do zabawy. Mając na uwadze własne oczekiwania, wybrałam hodowlę linii pracujących, a nie czysto wystawowych, bo chciałam mieć psa, z którym będę mogła pracować. Jednak wybór to nie wszystko. Dalsze postępowanie jest równie ważne.
Phoebe bardzo szybko radzi sobie z różnymi sytuacjami i wraca do stanu równowagi. Ponadto jest ciekawska, co dodatkowo pomaga. Dzięki temu szybko przestała bać się Sintry i już po dwóch dniach wspaniale się razem bawiły. Nigdy nie dopuściliśmy, by Sintrę zaatakowała, dbając w ten sposób o komfort szczeniaka. A kiedy Phoebe przestała się bać, groźba zaatakowania ostatecznie zniknęła. Jednak nie oznacza to, że proces budowania ich relacji został zakończony na tym etapie.
Nowe wyzwania pojawiły się wtedy, kiedy Sintra weszła w okres dorastania. Młode psy mogą zachowywać się bardzo nachalnie w stosunku do pozostałych czworonogów. W tym czasie dorosłe psy często unikają interakcji z takim nachalnym psim podlotkiem. Podobnie było pomiędzy Sintrą a Phoebe, a sytuację dodatkowo utrudniała różnica wzrostu, która działała na niekorzyść Phoebe. Ich przebywanie razem wymagało ciągłego zatrzymywania i hamowania Sintry. To z kolei niekorzystnie wpływało na relację pomiędzy nami. Dlatego zdecydowałam się na odizolowanie ich od siebie, a izolacja trwała ok. 2/3 miesięcy. W tym czasie widywały się tylko w nocy, ponieważ obie śpią z nami. W ciągu dnia zabierałam je na osobne spacery, a w domu nie dopuszczałam do przebywania razem. Mieszkaliśmy wtedy w dużym domu, więc łatwo było wygrodzić strefy, po których poruszały się osobno. Kiedy zauważyłam, że Sintra nieco dojrzała i przestała zachowywać się tak nachalnie, zabrałam je na pierwszy wspólny spacer razem i okazało się, że znowu świetnie się rozumieją, a dalsza izolacja nie jest konieczna. Od tamtego czasu ich relacja przebiega już bez zmian, choć stale baczenie ją obserwuję. Niedługo przyjdzie nam zmierzyć się z nowymi zmianami, Phoebe powoli wkracza w jesień życia i rozważamy dodanie kolejnego psa do rodziny. Jednak z uwagi na różne potrzeby, tylko jeden spacer dziennie jest spacerem wspólnym. Pozostałe spacery są osobne.
Inaczej postępowałam kiedy Phoebe, jako dorosły pies, pojawiła się w naszej rodzinie. Wtedy naszym psem była Banshee, terier irlandzki. Banshee używała bardzo dużo komunikacji agresywnej, ale była też psem społecznie nastawionym do innych psów. Phoebe, razem z innymi 60 psami, została odebrana z pseudohodowli, a my adoptowaliśmy ją z fundacji, której pracownicy te psy uratowali. Pierwsze półtora roku swojego życia Phoebe spędziła w ciemnym korytarzu, nigdy nie widziała trawy, słońca, czy czegokolwiek innego. Kiedy zabraliśmy ją do domu, była przerażona wszystkim, co widziała dookoła, wszystko było dla niej nowe. Zdecydowałam, że w takim stanie nie może poznać Banshee. Tym bardziej, że była też w bardzo złej kondycji fizycznej. I, mimo że mieszkaliśmy w mieszkaniu w bloku, zdecydowałam się na izolowanie ich od siebie. Nadal się słyszały i czuły, ale nie mogły wchodzić w bezpośrednie interakcje. Kiedy Phoebe doszła do siebie fizycznie na tyle, że mogła pojechać z nami na spacer za miasto, zdecydowaliśmy o pierwszym wspólnym spotkaniu. Przebiegło ono tak pomyślnie, że żadna izolacja nie była już potrzebna. Phoebe okazała się doskonałym kompanem dla Banshee. Codziennie razem się bawiły, dzięki czemu Banshee doskonaliła swoje umiejętności komunikacji społecznej. Za to Banshee pomagała Phoebe w kontaktach z nieznajomymi psami.
Kiedy decydujemy się na drugiego (i każdego kolejnego) psa w domu, należy wziąć pod uwagę nie tylko własne preferencje, ale również postarać się dopasować nowego czworonoga do psa/ psów, które już z nami mieszkają. Psy nie mają wyboru, jakość ich życia zależy od naszych decyzji. Przemyślane działania doprowadzą do tego, że nawet psy z pozoru do siebie nie pasujące, mają szansę się ze sobą zaprzyjaźnić. Jeśli stoicie przed decyzją o dodaniu do rodziny kolejnego psa, zastanówcie się:
- jaki jest pies, którego już mam
- jakie psy lubi/ nie lubi
- jakie psy jest w stanie zaakceptować
- jak poprowadzić proces budowania relacji
Czasami izolacja psów od siebie na niektórych etapach jest lepsza, niż ciągłe kontrolowanie. Nieustanne zwracanie uwagi i zahamowywanie psów jest frustrujące dla każdej ze stron i wprowadza niepotrzebne napięcie, które nie pomaga przy budowaniu właściwej relacji pomiędzy psami. Nie zawsze jednak izolacja jest konieczna. Najważniejsza jest wiedza i świadome dążenie do tego, co i w jaki sposób chcemy osiągnąć. Nie zostawiam niczego przypadkowi, bo istnieje zbyt duże ryzyko, że psy nie będą potrafiły się porozumieć. Chcę, by wszystkie moje psy dobrze czuły się ze sobą i nie bały się siebie wzajemnie. I tego Wam również życzę!