Zaznacz stronę

Wyobraźcie sobie, że już od waszego urodzenia, ktoś ma pomysł na wasze życie i nie bierze pod uwagę waszych pragnień i talentów. Od początku jesteście kształceni w taki sposób, by osiągnąć sukces w danej dziedzinie, czy to pianisty czy tenisisty. Zabawa i spędzanie czasu z innymi dziećmi? Tylko w taki sposób, jaki opiekun uzna za wspomagający waszą przyszłą rolę. Wasze marzenia, oczekiwania? Nikt tu nie pyta was o zdanie. Macie wypełnić zadanie, spełnić swoją rolę.   A co, jeśli nie będziecie w stanie? Opiekun będzie roczarowany i da wam to odczuć. Albo powie, że się wypaliliście. Szkoda, w tak młodym wieku…

Drastyczny przykład? To codzienne życie wielu psów, które mają spełniać oczekiwania swoich właścicieli. Tak wiele razy to już widziałam… Szczeniak kupiony do sportu. Pierwszy trening w zasadzie kilka godzin po przybyciu do nowego domu. A kiedy szczeniak próbuje zrozumieć, kim są ludzie, którzy go otaczają i odwraca wzrok od właścicielki, natychmiast jest przywoływany, a przed nosem ląduje mu szarpak lub smakołyk. Inny szczeniak: właścicielka chwali się, że dwunastotygodniowy malec doskonale chodzi przy nodze i nie zwraca uwagi na inne bodźce. Oglądam film. Gdy tylko szczeniak odwraca głowę, natychmiast przed nosem pojawia się smakołyk, mający odwrócić jego uwagę. No właśnie, od czego? Dlaczego szczeniakowi, który powinien mieć czas i możliwość na zapoznanie się ze światem, tego nie wolno? Inny przykład. Szczeniak do dogoterapii, którego spotykam na warsztatach. Matka używana w dogoterapii, rasa idealna do dogoterapii, to przecież takie przyjazne psy. Szczeniakiem zachwycają się wszyscy uczestnicy, taki spokojny, tak długo wytrzymuje to siedzenie bezczynnie. Czy nikt nie zauważa, że za każdym razem, kiedy szczeniak zaczyna się czymś interesować i próbuje odejść, by to sprawdzić, właścicielka przyciąga go do siebie i każe się położyć? Po kilkunastu nieudanych próbach szczeniak już nie próbuje. Leży i nie reaguje już na nic. Tylko czy leżący pies, to spokojny pies? I dlaczego „spokojny” pies stał się synonimem „dobrego” psa? 

Pies stojący bez ruchu wcale nie musi być spokojnym psem.

Szczeniaki i kontrola

Nie ma nic złego w uprawianiu sportu z psem, dążeniu do lepszych wyników. Czy realizowaniu wspólnie innych aktywności. To wspaniały sposób na wspólne spędzaniu czasu razem dla psa i opiekuna. Co więcej, niektóre rasy z linii pracujących wyraźnie źle się czują (i jeszcze gorzej wtedy zachowują!), kiedy oczekuje się od nich bezczynnego leżenia na kanapie lub krótkiego spacerku po osiedlu. Kiedy jednak daliśmy się tak zwariować, by uważać chodzące zombie za psy idealne? Psy, które całe życie chodzą „na kontakcie”. Nie mogą swobodnie eksplorować, spotykać innych psów. Nie mogą nawet załatwiać potrzeb fizjologicznych, bo „mają je zrobione na komendę”. A psy oddają mocz i wypróżniają się nie tylko po to, by opróżnić pęcherz czy jelita. Komunikacja węchowa jest bardzo ważnym elementem życia społecznego psów. Wiem, że nie wszyscy opiekunowie mają tego świadomość, ale jeśli już ta świadomość jest, dlaczego wciąż kontrolujemy pęcherz naszych psów na dworze? 

Szczeniaki trafiają do nowych domów i od razu rozpoczynają program socjalizacji i program szkoleniowy. Wszystko dokładnie zaplanowane. Nie ma czasu na swobodną eksplorację środowiska, nie ma czasu na swobodne kontakty z innymi ludźmi czy psami. W tempie szczeniaka. Nie ma na to czasu, bo jest plan do zrealizowania. Zachowania nie nauczą się same. „I lecimy z tą robotą.” Co się dzieje, kiedy szczeniak nie wytrzymuje i pojawiają się zachowania, które z punktu widzenia szczeniaka są wołaniem o pomoc, a z punktu widzenia opiekuna/ szkoleniowca są zachowaniami problemowymi? Wtedy pojawiają się rady: włóż go do klatki dopóki się nie uspokoi; zabierz zabawki, żeby były bardziej atrakcyjne; nie pozwalaj na zabawy z psami; spotykaj ją z jeszcze większą liczbą ludzi i niech wszyscy ją głaszczą, itp… 

Szczeniak zostaje sam ze swoim problemem, z byciem niezrozumianym, byciem niesłuchanym… Właściciel się frustruje, bo przecież „mój pies świadczy o mnie”, a nikt nie chce być złym właścicielem…

Każdy pies ma swoje indywidualne potrzeby, które powinny zostać zaspokojone.

Pies kontra oczekiwania

Każdy z nas ma oczekiwania wobec psa, który trafia do naszego domu. Bez względu na to, czy jest to szczeniak, czy pies dorosły. Oczekiwania są czymś naturalnym. Problem pojawia się wtedy, kiedy nasze oczekiwania przesłaniają potrzeby psa, którego mamy przed sobą. Czy zastanawialiście się kiedyś jaki koszt płaci pies za spełnianie naszych oczekiwań? Ile kosztuje psa bycie psem ratowniczym/ psem do dogoterapii/ do obedience/ agility itd.? Właściciele, którzy zdają sobie z tego sprawę, dbają o to, by oprócz sportu czy zadania, pies miał normalne życie, a w nim wiele okazji do odreagowania. Dlaczego do odreagowania, skoro pies „kocha obedience”, „uwielbia agility”, „tak bardzo lubi ludzi”? Dlatego, że pies potrzebuje mieć możliwość zaspokojenia swoich zwykłych, psich potrzeb! I dlatego, że jesteśmy tylko ludźmi i jak każdemu, zdarza nam się odreagować frustracje na psie. Szkolenie jest dawaniem informacji i jeśli pies dostaje od nas właściwe informacje, podąża za nimi, jak po sznurku. Dzięki czemu odnosi sukces, buduje pewność siebie. Bywają trudniejsze chwile w szkoleniu, ale nigdy nie można obwiniać za nie psa! Ilu szkoleniowców/ właścicieli postępuje w taki sposób? Jak łatwo jest nam zrzucić winę na psa i to jego obarczyć odpowiedzialnością! Zwykły sygnał „Idziemy!” rzucony na spacerze. Pies nie reaguje, bo przygląda się czemuś lub coś obwąchuje. Ile osób powtórzy sygnał wywierając większą presję? Podnosząc głos, w którym słychać irytację… A w sytuacji szkoleniowej jest jeszcze gorzej, bo przecież pies już to potrafi! Powinien wykonać natychmiast! Ile osób zastanawia się nad perspektywą psa w takiej sytuacji? Może pies reaguje na bodziec, do którego nasze zmysły nie mają dostępu?

Pies pracujący potrzebuje zaspokoić swoje zwykłe, psie potrzeby tak samo, jak każdy inny pies.

Czy kiedykolwiek pomyśleliście o tym, że to my wybieramy psa i decydujemy, że zamieszka z nami? To nigdy nie jest wybór psa. Pies ma tyle swobody, na ile pozwoli mu właściciel. Tyle możliwości wyboru, na ile pozwoli mu właściciel. To od jakości relacji z właścicielem zależy jakość życia psa! Kilka miesięcy temu konsultowałam agresywnego samca. Byłam kolejną osobą, z którą spotkali się właściciele. Ostatnią osobą, która mogła im pomóc, bo właściwie podjęli już decyzję o szukaniu psu nowego domu. Zapytałam ich o to, co lubi robić pies. Co sprawia mu radość. Nie wiedzieli. Nikt wcześniej ich o to nie zapytał. Od samego początku, kiedy ten pies trafił do nich jako szczeniak, pracowali z różnymi specjalistami, którzy zawsze koncentrowali się na tym, co ma zrobić pies i jak go zmienić, by właściciele byli z niego zadowoleni. Pies nie ma możliwości sam się zmienić. Pies się zmieni, o ile właściciel zmieni swoje zachowanie. Czyli pracę należy zacząć od siebie. Nauczyć się rozumieć swojego psa. Odczytywać jego komunikację. Wiedzieć, co lubi, czego nie, a czego się boi. Mieć świadomość, na jakie bodźce i w jaki sposób reaguje. Jakie są jego strategie radzenia sobie (o tym szerzej piszę tu>>>  https://paulinaziolkowska.com/zabawa-psow-cz-3-strategie-radzenia-sobie-czyli-coping) oraz jak dać mu wsparcie. To wszystko wymaga spojrzenia na psa i poznania go. Takiego, jakim jest. Jakie są jego dobre, a jakie nie najmocniejsze strony. 

Ta wiedza pozwoli na zmniejszenie kontroli nad psem oraz posiadanie realistycznych oczekiwań. A przede wszystkim, pozwoli na budowanie więzi i relacji opartej na szacunku, a nie wykorzystywaniu psa do zaspokajania własnych ambicji.

Pies bez kontroli 🙂 czyli border z linii pracującej na co dzień ćwiczący obedience, ale mający możliwość zaspokojenia swoich zwykłych potrzeb.